🌪️ Chłopak Mnie Zostawił Dla Innej

„Mogłam liczyć na jedno – regularne alimenty od byłego męża. Przecież odchodząc do innej kobiety, zostawił mnie i córkę. Starał się więc zrekompensować nam tę sytuację pokaźnymi wpłatami na konto. Nie musiałam wracać do pracy ani zmieniać swojego dotychczasowego stylu życia”. Co mam zrobić aby ten chłopak mnie zostawił w spokoju? 2010-09-09 14:22:22; Co zrobić żeby NIE zostawił mnie chłopak? 2012-09-02 15:29:35; Dlaczego chłopak mnie zostawił? 2011-01-31 18:28:57; co mam zrobić, gdy chłopak mnie zostawił? 2010-08-29 17:17:12; Co mam zrobić jeżeli mój chłopak zostawił mnie dla innej ? 2010-12-26 20:28:53 Odp: Zostawił mnie dla innej po raz TRZECI ? jestem naiwna? pomocy. Autorko, mimo że jesteś tą słabsza strona, paradoksalnie to Ty musisz włożyć spodnie i zakończyć tę znajomość raz a dobrze. On tego nie zrobi, bo jest mu wygodnie wiedząc, że na ławce rezerwowych latami czeka na niego taka jedna. pierszy był taki , że mój były chłopak ( który mnie zostawił dla innej) u mnie był i podejżewam , że się kochaliśmy. gadaliśmy jak zwykle. nagle usłyszał pukanie do drzwi i nagle jakby to się stał jego dom. podchodzi otwiera ale do mnie \" natalia schowaj sie \" i zakrywa mnie kołdrą choć wie , że to itak nic nie da. Wspaniały mężczyzna, gorący, pełen fantazji, do tańca i do różańca. Za parę miesięcy ona także przekona się, że trafiła na zwykłego gówniarza, który tylko z pozoru wygląda jak dorosły. Naprawdę do mnie nie zadzwonisz? Czytaj także: „Mój chłopak jest z dobrej rodziny, a ja 2 lata spędziłam w poprawczaku i to nie bez winy. Zostawił mnie chłopak. Czuję ciągle, że to moja wina i wiem, że to moja wina. Planowaliśmy razem przyszłość. On z racji, że nie jest obywatelem Polski, musiał Dziewczyny to co tu piszecie jest straszne, co za tchórze, nikt nie przestaje kochać z dnia na dzień. Oni was nie kochali a udawali przed wami, bardzo mi przykro, życzę kochane żebyście Po roku wrócił, poprosił, błagał o ślub, który wzięliśmy. Po ślubie znowu ta kobieta wtargnęła w nasze życie i rozstaliśmy się na miesiąc. Mąż wyprowadził się do niej. Po miesiącu wrócił zapewniając o swojej miłości do mnie (dziecka nie mamy). Przez 4 miesiące był przykładnym mężem. Chciał to wszystko wynagrodzić. Bał się mnie dotknąć, jakby myślał, że się zarazi. Całe dnie spędzał w garażu przy nowiutkim aucie. W dzień operacji podjął jednak męską decyzję i odwiózł mnie do szpitala, a zaraz potem zadzwonił po moją siostrę, prosząc, aby była przy mnie. Sam zaś czmychnął, jak się potem okazało – na ryby. Bo musiał sobie to ojlC. Zaszłam w ciążę w wieku 17 lat. Tak, wiem, że to bardzo wcześnie. Ludzie w tym wieku nie są jeszcze gotowi do wychowywania dzieci, nie mają ani wiedzy, ani doświadczenia, ani środków, które trzeba zainwestować w maluszka. Ale nie mogłam przecież cofnąć czasu i wszystkiego zmienić. Stało się tak, jak się stało. Mój chłopak Andrzej, z którym się wtedy spotykałam, uciekł ode mnie, gdy tylko dowiedział się o ciąży. Byłam bardzo rozczarowana jego zachowaniem, bo wydawało mi się, że podchodzi do życia trochę bardziej poważnie. Postanowiłam urodzić dziecko. Tak na świecie pojawił się mój syn Filip. Rodzice pomagali mi w wychowaniu dziecka i nas oboje utrzymywali. Cały czas byłam z synkiem i wtedy wydawało mi się, że taki już będzie mój los – samotnej matki. Bo komu potrzebna jest kobieta z takim bagażem? Syn dorastał, rozwijał się, robił się coraz mądrzejszy. Był bardzo podobny do swojego ojca, którego nawet nie chciałam znać, odkąd przerzucił całą odpowiedzialność tylko na mnie. Później Filipek poszedł do przedszkola, a ja do pracy. Ciężko pracowałam, żeby zapewnić mojemu dziecku stabilne życie. Wydawało mi się, że wszyscy mężczyźni wokół śmieją się ze mnie, że byłam tak naiwna, żeby zaufać chłopakowi, który potem zostawił mnie samą z dzieckiem. Było mi smutno, bo zdałam sobie sprawę, że nikt się mną już nie zainteresuje. Po południu codziennie zabierałam dziecko do domu, karmiłam, kładłam do łóżka, siadałam i uczyłam się, bo chciałam nadać jakiś sens mojemu życiu. Kiedy Filip skończył sześć lat, wysłałam go do szkoły. Przygotowywaliśmy się starannie na pierwszy września, bo mój syn chciał w tym dniu bardzo dobrze wyglądać. Kupiliśmy białą koszulę, marynarkę, a nawet krawat. Prawdziwy elegant, pomyślałam. Wyglądał jak dorosły chłopak, a ja poszłam z nim na rozpoczęcie roku z jakimś dziwnym przeczuciem. Przyzwyczaiłam się już do tego, że ludzie zwykle myślą, że jestem siostrą Filipa, a nie jego matką. Pierwszy dzwonek to dla dzieci ważne święto, za którym jednak nie wszyscy przepadają. Pierwszoklasiści ustawili się w rzędzie, żeby każdy mógł dobrze zobaczyć te cudowne dzieci, które rozpoczynają swoją szkolną przygodę. W tłumie zobaczyłam przystojnego mężczyznę, który uważnie mi się przyglądał. Jego spojrzenie trochę mnie speszyło, ale po chwili podszedł do mnie i wyciągnął rękę, żeby się przedstawić. – Jestem Jarek, ojciec Ani, nasze dzieci chyba będą chodzić do tej samej klasy, – powiedział przyjaźnie. – Mam na imię Agata, jestem mamą Filipa. A gdzie wasza mama, miło by było ją poznać… – powiedziałam, ale zobaczyłam, że uśmiech na twarzy Jarka trochę przygasł. – Jesteśmy tutaj bez mamy, moja córka i ja tworzymy razem idealny zespół. – Jarek znów zaczął się uśmiechać Jak się okazało, mężczyzna sam wychowuje córkę, bo żona od niego odeszła i zostawiła mu dziecko. Bardzo się zdziwiłam, bo myślałam, że coś takiego się nie zdarza… Od tego czasu zaczęliśmy często ze sobą rozmawiać, nasze dzieci też się polubiły. Często wychodziliśmy razem do kina, na pizzę albo do sali zabaw. Później Jarek zaczął mnie zapraszać do restauracji i na wieczorne spacery. Po raz pierwszy od dłuższego czasu słyszałam od kogoś komplementy. Teraz wszyscy mieszkamy razem: ja, Jarek, Filip i Ania. Uważam nas za rodzinę, bo się kochamy i bardzo dobrze się dogadujemy. Przez długi czas po urodzeniu syna myślałam, że przez całe życie będę już sama. Jednak, jak się okazało, kobietę z dzieckiem można pokochać, a maluszek to nie jest żaden „bagaż”. Jestem teraz naprawdę szczęśliwa, bo po raz pierwszy od dłuższego czasu czuję się kochana i potrzebna. Zbyt szybko mu na siebie pozwoliłaś Zbyt szybko mu na siebie pozwoliłaśBez przerwy zarzucałaś go swoimi uczuciamiZbyt szybko powiedziałaś mu, że go kochaszNie wytrzymał ciągłych zmian twojego nastrojuOn chciał być mężczyzną w tym związkuTo nie była prawdziwa miłośćLojalność była Ci obcaByłaś zaborczaTwoje oczekiwania były zbyt dużePoznał inną kobietęPróbowałaś go zmienić w inną osobęMiał tajemniceNie chciał, abyś przez niego cierpiała Kiedy bardzo szybko oddasz się mężczyźnie w sferze seksualnej sprawi, że on od razu poczuje się znudzony. Faceci nie lubią łatwych zdobyczy. Wolą kiedy kobieta ma swoje zasady i wbrew pozorom lubią stosować się do nich. Oczywiście tylko w tych sytuacjach, gdy mają poważne zamiary i nie interesują ich przelotne romanse. Bez przerwy zarzucałaś go swoimi uczuciami „Kochasz mnie?”, „Jak bardzo mnie kochasz?”, „Ale czy na pewno mnie kochasz?”. Zabawne, prawda? Ale niestety część kobiet sądzi, że częste powtarzanie tych dwóch magicznych słów przez mężczyznę wskazuje na stabilizację w związku. Nic bardziej mylnego. Pamiętaj też, że jeśli sama trzy razy dziennie powtarzasz mu, jak bardzo go kochasz, po jakimś czasie on uzna to za nudne. Zbyt szybko powiedziałaś mu, że go kochasz To mężczyzna pierwszy powinien wyznać miłość partnerce. Oczywiście w odwrotnym przypadku nie ma reguły na przebieg kolejnych wydarzeń i wyznanie nie musi doprowadzić do zakończenia relacji. Może się jednak stać tak, że on tego nie czuje lub nie jest gotowy na poważne deklaracje. Wiążą się one z presją. Kiedy mężczyzna słyszy z ust kobiety: Kocham Cię, doskonale wie, że mówiąc to, oczekuje ona podobnej odpowiedzi. To wyznanie nie zobowiązuje do poważnych czynów, ale jest w pewien sposób wiążące. Dodatkowo on może mieć wrażenie, że jesteś nie do końca poważna, skoro tak szybko wyznajesz miłość. Nie wytrzymał ciągłych zmian twojego nastroju Faceci zwracają uwagę na sprawy ogólne, a kobiety mają skłonności do rozdrabniania każdej sprawy. Nic w tym złego, pod warunkiem jednak, że o każdej swojej rozterce nie będziesz informować swojego partnera. On, pomimo że jest bardzo cierpliwy, w którejś chwili może zacząć mieć Cię po prostu dosyć. On chciał być mężczyzną w tym związku Podobnie, jak kobieta chce mieć poczucie, że ktoś ją chroni i troszczy się o nią, mężczyzna pragnie, aby dała mu znak, że on jest jej najważniejszym opiekunem. Nie ma konieczności, abyś ciągle mu o tym przypominała, wystarczy, że w delikatny sposób dasz znać, że tak właśnie jest. To nie była prawdziwa miłość Może zdarzyć się, że on postanowi się rozstać, ponieważ zrozumie, że nie jesteś tą jedyną. Będzie to dla Ciebie niezwykle trudne, ale w tym przypadku niewiele da się zdziałać. Próba nakłonienia go do pozostania z Tobą mimo tego wszystkiego, co Ci powiedział nie jest dobrym rozwiązaniem. Im bardziej się do niego przywiążesz, tym bardziej będzie Ci źle, kiedy odkryjesz, że rozstanie było nieuniknione. Nie pokazuj, że się załamujesz, pogódź się z jego słowami i odejdź z dumą. Jesteś warta tego, aby być dla kogoś wszystkim, a także dostać miłość i po jakimś czasie z pewnością ją spotkasz. Lojalność była Ci obca Nie powinnaś zapominać, że wierność jest jedną z kluczowych cech, jakie możesz dać swojemu partnerowi. I pamiętaj – on ciągle się Tobie przygląda i rozumuje mniej więcej tak: jeśli moja kobieta jest nielojalna wobec innych kobiet, na pewno nie będzie też oddana i wierna w związku ze mną. Byłaś zaborcza Powodem, dla którego mężczyźni często kończą związki, jest zbyt duża zaborczość kobiety. Pamiętaj, że związek nie polega na ograniczaniu czyjejś wolności. Musisz zrozumieć i akceptować to, że on ma prawo wyjść z kumplami na piwo, nie dotrzeć na czas na umówione spotkanie, a nawet zapomnieć zadzwonić. To naturalne, ludzkie przewinienia, które nie powinny kończyć się ciągłymi pretensjami i tym, że będziesz śmiertelnie obrażona… Twoje oczekiwania były zbyt duże Nie ma nic złego w posiadaniu pewnych oczekiwań co do relacji z facetem, ale należy wyznaczyć pewne możliwe do osiągnięcia granice. Dotyczyć powinny one zarówno sfery materialnej, jak i emocjonalnej. Partner może się przestraszyć, jeżeli będziesz od niego wymagać zapewnienia bardzo wysokiego poziomu życia, tak samo jak ciągłego spełniania twoich zachcianek, bycia na zawołanie i podporządkowania się w każdej dziedzinie życia temu, co Ty myślisz i czego oczekujesz. Poznał inną kobietę Twój ex chce uniknąć konfliktów, ukrywa poważny sekret i nie chce cię skrzywdzić. Spotkał inną kobietę, zdecydował, że chce z nią stworzyć coś poważnego i z tego powodu pomyślał, że najbezpieczniej będzie, jeśli powie Ci, że musicie się rozstać bez zbędnych wyjaśnień. Próbowałaś go zmienić w inną osobę Niestety, ale jeżeli nie przestaniesz wciąż na siłę naprawiać innych, nikt dłużej nie zostanie u Twojego boku. Facet nie potrzebuje drugiej matki, zwłaszcza takiej, która chce nim rządzić w każdej sferze życiowej. Miał tajemnice Niekiedy mężczyzna może posiadać jakieś tajemnice albo mieć problem, jakiego nie zamierza wyznać partnerce, i uważa, że jedynym wyjściem, jest zapaść się pod ziemię lub porzucić ją bez słowa po to, by nie dopuścić do tego, aby drążyła temat. Możliwe, że wyda ci się to rzadkim przypadkiem, ale tak nie jest. Przede wszystkim, jeśli ty i twój były partner macie za sobą krótki, lecz intensywny związek, a ty nie miałaś szansy poznać dokładnie jego osobowości i każdego aspektu jego życia,możliwe, że nie o wszystkim Ci powiedziałi że to jest powód (lub jeden z powodów), dla którego cię zostawił. Może jest żonaty, ma narzeczoną albo inną tajemnicę, której nie chce wyjawić, niekoniecznie związaną z obecnością innych kobiet w jego życiu. Nie chciał, abyś przez niego cierpiała Twój ex porzucił cię nagle, podając niedokładne wyjaśnienia, ponieważ obawia się się, że będąc z tobą tak do końca szczerym, zrobiłby Ci jeszcze większą przykrość… Kiedy kończysz relację z kimś, w głębi duszy wiesz, że nieważne, jakie podasz powody, to i tak sprawisz drugiej stronie ogromny ból i zawód… Ostatecznie dużo bardziej dyplomatyczne i uprzejme wydaje się „nie mogę się na razie wiązać… to nie twoja wina” niż „przestałaś mi się podobać i znudziło mi się życie u Twojego boku”. fot. Adobe Stock, H_Ko – Pani Borkowska? – Tak, to ja. Kto mówi? – Pani mąż chce, żeby pani przyszła. Jest na intensywnej terapii… – Ale ja nie mam męża! – zaprotestowałam stanowczo, patrząc na Roberta, który akurat wiązał krawat przed lustrem. – Niech pani przyjdzie. Z nim jest źle – dzwoniący zlekceważył mój protest i podał adres szpitala, gdzie leżał mój eks. Potem powiedział tylko, że jest pielęgniarzem, i że Andrzej prosił go o telefon do mnie, bo sam nie dałby rady zadzwonić. Poczułam na czole kropelki potu. Zdenerwowałam się. Nie sądziłam, że będę musiała kiedykolwiek kontaktować się z Andrzejem Od naszego rozwodu minęło pięć lat. Zdążyłam pozbierać się po rozstaniu, wyszłam z depresji dzięki Robertowi, a tu nagle takie żądanie od byłego męża! – Powiesz mi, co się stało? – Robert słyszał tylko część rozmowy. Wyjaśniłam, o co chodzi. – Nigdzie nie pójdę. To jakaś bzdura – żachnęłam się. – Mam odwiedzać eksmęża w szpitalu? Ma żonę, siostrę, niech one się nim opiekują! – byłam oburzona tą nagłą prośbą Andrzeja. Włożyłam sukienkę. Mieliśmy już wychodzić do teatru, a ten telefon zupełnie wytrącił mnie z równowagi. Ręce mi się tak trzęsły, że nawet nie mogłam zapiąć guzika przy sukience. – Pomóż – poprosiłam Roberta, odwracając się do niego plecami. – Pójdziesz tam? – spytał. Napotkałam jego wzrok w lustrze. – Nie ma mowy – pokręciłam przecząco głową. – Dlaczego? Skoro cię prosił… Jest chory, leży na intensywnej terapii, to znaczy, że to coś poważnego. Nie prosiłby, gdyby… – Daj spokój. Nic nas nie łączy. Ma żonę, krewnych, przyjaciół… Przed oczami stanęły mi tamte wydarzenia. Andrzej po ośmiu latach udanego małżeństwa nagle zażądał rozwodu Spieszył się do swojej nowej, podobno największej miłości. Mariola była wtedy w ciąży, ale coś źle poszło, bo dziecko się nie urodziło. Nie poznałam szczegółów. W każdym razie Andrzej myślał wtedy o zabezpieczeniu nowej rodziny. Zabrał wszystkie oszczędności, samochód… Ja zostałam w naszym wspólnym mieszkaniu. Wszyscy nasi przyjaciele się od niego odwrócili. Została mu tylko tamta kobieta, ale czy był z nią szczęśliwy? Tego nie wiedziałam… Spojrzałam Robertowi w oczy. – Ale dlaczego akurat ty nalegasz, żebym odwiedzała byłego męża w szpitalu? Przecież przez niego cierpiałam, nie pamiętasz? – spytałam. – Myślę, że tak trzeba. Tak po prostu, po ludzku… – Robert zmarszczył czoło, jak zawsze, gdy czymś się martwił. – Dobrze, pójdę. Jutro – poddałam się. Szpital zrobił na mnie przygnębiające wrażenie. Odnowione wnętrza, pachnące sterylną świeżością korytarze i windy nie były przytulne, a wręcz odpychające. – To tamta sala. Pan Borkowski oddycha sam – poinformowała mnie pielęgniarka. – Wczoraj odłączyliśmy respirator. Pani jest żoną? – spytała. Przełknęłam ślinę, ale nie odpowiedziałam. „A więc nie ma innej pani Borkowskiej, jestem tylko ja” – przebiegło mi przez głowę. – Dotąd tylko siostra odwiedzała pana Andrzeja – powiedziała pielęgniarka z nutą przygany w głosie. – Proszę włożyć fartuch – pokazała na półkę, gdzie leżały plastikowe torebki z jednorazowymi ubraniami ochronnymi. Kiedy otworzyła drzwi, wskazała ręką łóżko pośrodku sali i odeszła w głąb korytarza. Odetchnęłam z ulgą. Miałam dość tej wścibskiej baby Nie zdawała sobie sprawy, że od dawna nie jestem żoną jej pacjenta, ale nie zamierzałam tłumaczyć wszystkiego pierwszej napotkanej pielęgniarce. Podeszłam do łóżka, na którym leżał mężczyzna podłączony rurkami do aparatury. Spojrzałam na twarz i od razu chciałam się wycofać. Zdawało mi się, że widzę całkiem obcego człowieka. Mężczyzna spał. Miał sine, głębokie oczodoły, zapadnięte policzki, szaroziemistą cienką skórę. Już miałam odejść, gdy usłyszałam zachrypnięty głos. – Kasia, przyszłaś. Tak się cieszę – mówił z wysiłkiem. Na zmienionej twarzy byłego męża zobaczyłam uśmiech. Dopiero wtedy go poznałam. Wyciągnął rękę, w której tkwił wenflon. Podałam mu swoją, a on wysilając się bardzo, przyciągnął ją do ust. – Dziękuję, że przyszłaś. To bardzo ważne… Chciałem z tobą poroz… – nie dokończył, bo zaczął gwałtownie kaszleć. – Spokojnie, panie Andrzeju, proszę nic nie mówić. Spokojnie – usłyszałam od drzwi głos pielęgniarki. Podeszła do chorego, powiesiła na stojaku butelkę z jakimś płynem, podłączyła kroplówkę. Mokrym tamponem zwilżyła Andrzejowi usta. – Nie może mówić. Niech pani mówi, on może pisać. O, tu jest wszystko przygotowane – podała mi notatnik na twardej podkładce i długopis. Kiedy przestał kaszleć, podałam mu notes, ale nie chciał pisać. Wciąż trzymał mnie za rękę i wpatrywał się we mnie. – Chcesz czegoś, coś ci przynieść? – spytałam, a on nieznacznie pokręcił głową. – Bądź ze mną, jak możesz – cicho wyszeptał. – Przepraszam… Skrzywdziłem cię, teraz to wiem… – przestał mówić, choć wciąż trzymał moją rękę. Po kilku minutach rozluźnił palce. Zdawało mi się, że zasnął W tej samej chwili usłyszałam przeciągły dźwięk dobiegający z urządzenia stojącego obok. – Proszę opuścić salę – inna pielęgniarka podbiegła do sąsiedniego łóżka, na którym leżał jakiś staruszek i zasłoniła je parawanem. – Proszę wyjść! – nakazała stanowczo, więc wymknęłam się z sali. Wybiegłam na korytarz. W głowie mi huczała myśl, że właśnie byłam świadkiem czyjejś śmierci, a nawet nie zwróciłam uwagi na tamtego człowieka. Idąc ze spuszczoną głową, wpadłam na byłą szwagierkę. – Cześć, Kasiu – powiedziała. Nigdy nie przepadałam za Grażyną. Czasem dawała mi do zrozumienia, że nie zasłużyłam na tak wspaniałego mężczyznę, jakim był jej brat. Kiedy się rozwiedliśmy, uważała, że dobrze się stało. – Witaj – odparłam bez entuzjazmu. – Byłaś u niego? – spytała, a ja kiwnęłam głową. – Andrzej umiera. Rak płuc. Reszta: serce, wątroba, nerki – zdrowe… Dlatego tak się męczy. Powoli się dusi, rozumiesz? – wyrzuciła jednym tchem. Po plecach przebiegły mi ciarki. Nie chciałam wiedzieć nic więcej. Marzyłam, żeby stamtąd uciec, ale Grażyna nie oszczędziła mi szczegółów. Wyjaśniła, w jaki sposób postępuje choroba i jak ostatecznie go zabije. Grażyna jest lekarzem, więc wszystko wyłuszczyła z właściwą precyzją, bez niedomówień. – Teraz ma tylko mnie, Mariola odeszła od Andrzeja niedługo po waszym rozwodzie… Wiedziałaś? – pokręciłam głową. – Będziesz go odwiedzać? – zapytała. – Może przyjdę, ale nie wiem na pewno. Do widzenia – rzuciłam i, nie czekając na odpowiedź, pobiegłam do windy. Miałam mętlik w głowie. Musiałam uciec. Na zewnątrz świeciło słońce, było ciepło, a ja czułam lodowaty chłód. Dreszcze wstrząsały całym moim ciałem. Doszłam chwiejnym krokiem do auta i usiadłam za kierownicą. Czułam się okropnie. Tam przy jego łóżku zdałam sobie sprawę z tego, że Andrzej jest sam… i był prawie przez cały ten czas, odkąd się rozstaliśmy. „Po co było to wszystko? Czy wtedy z tamtą kobietą był choć przez chwilę naprawdę szczęśliwy? Dlaczego ludzie tak się bezsensownie krzywdzą?”. Zadając sobie te pytania, zrozumiałam, że choć teraz kocham kogoś innego, nie umiem zostawić Andrzeja całkiem samego. Człowiek w obliczu śmierci potrzebuje kogoś prawdziwie bliskiego przy sobie, a my kiedyś kochaliśmy się naprawdę. Andrzej ucieszył się, gdy odwiedziłam go po tygodniu Był bardzo słaby, zasnął, trzymając mnie za rękę. W trakcie ostatniej wizyty był już bez kontaktu. – Lekarze mówią, że to niedługo nastąpi – powiedziałam do Roberta, kiedy wróciłam do domu. – Dobrze, że przy nim byłaś, kochanie. Ja to rozumiem. – Ja też myślę, że dobrze zrobiłam. Zrobiłam to, co powinnam – dobry uczynek dla faceta, którego kiedyś kochałam. Czytaj także:„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”

chłopak mnie zostawił dla innej