🦣 Dziwne Stworzenia W Lesie
The final installment of the story of the Hesse Heist covers the trials of Nash, Durant, and Watson. October 18, 2021. Top Image: Jewels and other items are on display during the court martial of Colonel Jack. W. Durant in Frankfurt, Germany. Image courtesy of the National Archives.
Stworzenia w mitologii nordyckiej. Od potężnego konia Odyna do węża krążącego po świecie – mitologia nordycka ma kakofonię szalone stworzenia! Świat fantasy jest pełen niesamowitych mitycznych stworzeń, takich jak elfy, krasnoludy i olbrzymy. Wszędzie, od Władcy Pierścieni po gry The Elder Scrolls, te stworzenia są głęboko
Niewytłumaczalne zdjęcia zrobione przez kamery ukryte w lesie. Foka · 23 kwietnia 2015 04:24 183 467 649 65. Leśnicy czy myśliwi czasami zostawiają w lesie zamaskowane kamery reagujące na ruch. Z założenia mają one wskazywać okres aktywności zwierząt i ułatwiać ich policzenie.
Zamek w Ogrodzieńcu. Wielokrotnie czytałam na temat niezwykłych wydarzeń, jakie dzieją się w okolicy zamku w Ogrodzieńcu, jednak jakoś nie chciałam za bardzo w nie wierzyć. Pewnego razu wybrała się ze znajomymi na wycieczkę do tego zamku, jakoś nie przywiązując się specjalnie do legend i historii z nim związanych.
Dziwne stworzenie w lesie. singulair.serwis: Mam kolo domu las z cmentarzem. Gdy ide przez krzaki przed cmentarzem biega tam takie bardzo male, czarne stworzenie. Zawsze jak ide tamtendy przebiega mi to pod nogami. za pierwszym razem nie chcialem w to uwierzyc, wiec poszedlem tak z kolegami. oni tez to widzieli. Co to moze byc?
Dziwne stworzenia. W trakcie Naszego życia mamy okazję kontaktu z wieloma stworzeniami. Istnieją jednak dość niezwykłe historie niezidentyfikowanych istot, z którymi ktoś mógł się spotkać. Możesz tutaj opowiedzieć swoje niesamowite wydarzenie, w którym Ty, bądź bliska Ci osoba miała możliwość przyjrzenia się dziwnym
Szaraki w lesie. Był piękny letni dzień. Słońce świeciło jasno na niebieskim niebie, a ptaki śpiewały wesoło w gałęziach drzew. W lesie panował spokój i harmonia. Tylko co jakiś czas słychać było dziwne dźwięki, jakby ktoś szurał po liściach i trawie. To byli Szaraki - małe istoty o szarej skórze, dużych czarnych
W tym lesie dzieją się dziwne rzeczy. Legendy o zjawach, stworzeniach i tajemniczej kobiecie z wózkiem 27.06.2023. 27/06/2023. Miejsce o nazwie Głubczyce Las
Ten film (patrz poniżej) został niedawno opublikowany w sieci i według jego autora nie mógł zrozumieć, co dokładnie sfilmowała kamera bezpieczeństwa. Film został nakręcony w Dallas w Teksasie za pomocą kamery monitorującej zainstalowanej w pobliżu drogi. Rama zawiera dwa niezrozumiałe czarne stworki, które poruszają się na dwóch nogach (łapach) obok stojącego samochodu
DPDxPe. Pracownicy parku narodowego Cape Lookout National Seashore, znajdującego się w północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych w Karolinie Północnej, opisali znalezisko, jakiego dokonał ich patrol na jednej z plaż. "Dziwactwa znalezione na plaży" — napisali, dodając dwa zdjęcia morskich stworzeń. Jak opisali, stworzenia leżały już nieżywe przy brzegu, w sąsiedztwie kłody pokrytej pąklami (białymi skorupiakami, prowadzącymi osiadły tryb życia). "Nie wiadomo, czy są one związane z kłodą, czy to tylko zbieg okoliczności" — czytamy w opisie. Stworzenia były długie na około 15 cm, czarne, a wzdłuż pleców miały schowane białe kolce. "Jednym z przypuszczeń było to, że mogą być formą strzykwy (lub ślimaka morskiego?), ale nie można ich było dopasować do żadnych obrazów, które zostały umieszczone w Internecie" — napisali pracownicy parku narodowego, prosząc o pomoc w ich identyfikacji. Dalsza część artykułu pod materiałem wideo Zobacz też: Podwodne "potwory" na zdjęciach rosyjskiego rybaka Wieloszczet wędrujący, a może strzykwa? Pod postem pojawiło się dużo komentarzy. Padło w nich wiele pomysłów, do jakiego gatunku mogą należeć znalezione żyjątka. "To jest ogórek morski, jak sądzę, albo robak szczecinowy" — czytamy w komentarzach. "Wyglądają one jak to, co nazywamy wieloszczetami wędrującymi. Kiedy są żywe, jeśli machasz ręką w ich pobliżu, białe kawałki rozciągną się, by bronić robaka" — brzmi jedna z kolejnych odpowiedzi. "Od Joe, emerytowanego nauczyciela biologii. Zdecydowanie nie jest to ślimak morski ani strzykwa, są to odpowiednio mięczaki i szkarłupnie. Prawidłowa grupa to pierścienice, segmentowane robaki, ta sama grupa, która obejmuje dżdżownice i płazy. Większość z nich żyje w morzu i ma parapodia, czyli szczecinki, które wystają z boków każdego segmentu. Więc wieloszczet i wieloszczet wędrujący to najbliższe przypuszczenia" — czytamy. Żaden z komentarzy jednak nie rozwiał w 100 proc. wątpliwości, co to za stworzenia morskie. Zobacz też: To morze kryje w sobie niezwykłe zwierzęta i wojenne wraki. Jak dobrze znasz Bałtyk? [QUIZ] Źródło:
Wziął gips, wziął farbę, wziął drzewo i z tego powstało Boże Narodzenie. Człowiek, moi drodzy, to jest stworzenie dziwne. Człowiek to jest stworzenie, które ma oprócz ciała ducha. A ten duch w środku człowieka to jakby był taki cudowny młyn. Młyn ze zboża mąkę robi, a człowiek z tego, co widzi, z tego, co czuje, może zrobić cud: może zrobić dobro. I człowiek to jest tak jakby Boski młyn. Zbiera ze świata to, co na tym świecie rośnie, i w duszy swojej przerabia to na dobro, na piękno, na prawdę. Ino człowiek jest takim stworzeniem, że ma tę władzę, żeby w duszy swojej przerobić tę całą materię świata na coś, co jest dobre. Przypatrzcie się: tutaj jest szopka. Trochę gipsu, trochę farby, trochę drzewa. Ale człowiek wziął gips, wziął farbę, wziął drzewo i z tego powstało Boże Narodzenie. Patrzymy na to, przypominamy sobie święte tajemnice, modlimy się. Potrafimy z tego gipsu, z tego drzewa – potrafimy sobie wziąć natchnienie do modlitwy. Weźcie tę ludzką biedę, tę ludzką pracę, weźcie te roboty Wasze na polanach, w lesie, w domu – ile to siły wymaga, ile potu, ile strapienia? Ale od czasu do czasu z tego strapienia, z tej siły, z tej mocy wyrośnie pieśń, i ta pieśń jakby do góry szła, do samego nieba. I człowiek śpiewa Bogu na chwałę, ludziom na pożytek. Sami pamiętacie, jak się to w człowieku duch podnosi, gdy z drugiego brzyzka dojdzie do ucha piękny, szeroki, głośny śpiew: Góry, nase góry, te nase doliny, Gorce, nase Gorce, te nase dziedziny. Od razu człowiekowi na sercu inaczej. I wtedy ten człowiek na polanie jakby był tym dziewięciornikiem. Inkszy niż wszystko inne – inkszy niż trawa, inkszy niż las, inkszy niż potok. Czemu inkszy? Bo śpiewać umie. Bo umie to, co go otacza, zamienić na śpiew, na prawdę. Umie swoje serce do nieba podnieść. Każde stworzenie stworzone jest tak, że go jakaś bieda bije. Zna swoją biedę koń, zna swą biedę owca, zna swą biedę krowa. Nie ma takiego stworzenia, żeby biedy jakiejś nie czuło. I ma swoją biedę człowiek. Ale tylko człowiek potrafi tę biedę zamienić na modlitwę. Tylko człowiek umie z tej biedy wykrzesać wieczorny, poranny i niedzielny pacierz. Tylko człowiek ma tę moc, żeby powiedzieć w ciężkich chwilach: dziej się wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi. Tylko człowiek! I dlatego człowiek jest cenniejszy niż wróbel. Cenniejsi jesteście niż wróble… Przyjdzie krzywda na człowieka, skrzywdzi cię kto – krzywdy takie są najgorsze. Bo jak cię skrzywdzi życie, starość, wiek, to każdy wie: był czas młodości, jest czas starości. Wse – jak to się mówi po góralsku – wiyrchowoł nie bees. Przyjdzie czas, że przestaniesz chodzić wierchami, a będziesz chodził dolinami. I to boli. Ale najbardziej boli, jak ci w serce nóż wrazi drugi człowiek. Wtedy z tego powstaje rana, co się do końca życia potrafi nie zagoić. Zwierz, pies, wilk na taki ból odpowie warczeniem, gryzieniem. Ale ino człowiek może powiedzieć: „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. I temu – cenniejsi jesteście niż wróble. Człowiek naharuje się na tej ziemi okrutnie. Ale ino człowiek potrafi na tę ziemię popatrzeć inaczej. Potrafi z tych lasów, z tych potoków, z tych smreków domyślić się Boga. Domyślić się Boskiego Stwórcy. Mam przed sobą taką ładną opowieść Kazimierza Przerwy-Tetmajera pt. Gazda halny, jak to taki gazda jeden wychodził od czasu do czasu w góry, ale nie po to, żeby tam trawę kosić albo owce paść, ale po to, aby się im nadziwować. Ino człowiek to potrafi. Posłuchajcie, jak ten gazda dziwował się górom: „Patrzy się: wiérchy takie jak ze mgły, gdzieś tam od Lodowego przebiela, rózeje świat. I wyszedł taki skrawek światła, jakżebyś skrzele od białego kapelusza wystawił. Patrzy Jędrzej, ono się dźwiga to światło, taki obłoczek różany, leciuteńki, cichućki. I wyjechało takie słońce, jakoby się porosiło kasi w dolinak, jakieś mokre, wilgotne, wypłynęło tak do pół spoza turni i pyta się: Ze po coześ ty haw prziseł, Jędrek, tak rano? A on mu odpowiedział: – Bo ja jest halny gazda. Wziął się potem na dół ku Pięciu Stawom. Lepiej mu się szło niż do Zawratu, bo od południowej strony śniegi już wytajały, mało gdzie co zawadził, zbiegł wartko ku stawu Pod Kołem. Zamarźniony. – Nic tu po mnie – myśli Jędrzej. – Niek se ta lód gazduje, kie je taki sparty. Telo jego. Spojrzy dalej – hej! Wielki Staw czerni się między skały. – Stawecku! Stawecku! – woła Jędrzej. – Tuś?! A ono mu tak zaszumiało z tej wody: – Hej, gazdo! Witajcie! Nie było was tés dawno! – Jakoz ci sie ta drzémało pod lode? – woła Jędrzej. A staw mu gwarzy: – Dobrze. A tak sie mi śniło, co syćko bedzie zielone”. Ino człowiek tak potrafi patrzeć, ino człowiek tak potrafi podglądnąć te lasy, te góry, żeby w nich widzieć Boską moc, Boski palec, Boską myśl. I temu – cenniejsi jesteście niż wróble. I, moi drodzy, jedno w tym wszystkim jest dziwne. Widzicie, bieda była w tych górach okrutna, a jednak w tej biedzie ci ludzie potrafili stworzyć to, co się dziś nazywa kulturą ludzi gór. Takiej kultury nie nojdzies nika po świecie. Kultura ludzi gór. Co to jest ta kultura? To jest prawda. Prawda o górach, prawda o lasach, to jest prawda o potokach – i to jest prawda o ludziach. O ludziach. O ludziach, którzy tu przed nami Boga chwalili. To się nazywa kultura. I dziś trzeba nam tej kultury bronić. Trzeba nam tę kulturę uszanować. Trzeba przed tą kulturą kolano zgiąć i trzeba ją pielęgnować. Ojcowski obyczaj, ojcowską pieśń, ojcowski ubiór, ojcowską prawdę. Bo jest w tym wszystkim prawda. I jakby człek tę prawdę stracił, to jakbyś człeku duszę stracił. Bo jak człek nie wie, kim jest, to tak, jakby siebie stracił. Przypatrz się czasem na pijanego, co przy drodze leży. W czym jego bieda? Siebie stracił, nie wie, kim jest. Tak samo i z nami. Trzeba nam tej prawdy strzec, tej prawdy bronić, tę prawdę szanować. Z tego, moi kochani, ma się brać nasze poczucie godności. Godności! Nie chodzi o honor ani nie chodzi o pychę. Bo godność jest wtedy, gdy człowiek potrafi drugiemu służyć. A kto jest pyszny, ten służyć nie potrafi. A kto czuje godność, ten się nie boi drugiemu przysługi zrobić, bo wie, że na tym się godność ludzka funduje, że drugiemu przysługę zrobić trzeba. A nam trzeba dziś służyć innym nie ino rękami, nie ino kosą, nie ino tym chlebem, ale i tą prawdą. Wyście dziś zaczęli śpiewać kolędę. To mnie się aż lepiej zrobiło. Bo siedzem teroz w Krakowie jak na wygnaniu. Bo to w Krakowie ani gęby dobrze otworzyć nie potrafią, coby serdecnie do Pana Boga zaśpiewać. Tak ftosi cosi odkrzęknie, jak mu powis: „Pon z wami”. Ale bodaj ta. A tu?! Śpiewacie sercem, duszą i Bóg jest między nami. I zeście są cenniejsi niż wróble. I temu straśnie sie ciesem, zek między Wami, ze sie mozemy razem pomodlić, kochani sąsiedzi moi. Bo to nasza wspólna sprawa, żebyśmy tę prawdę, rzeźbioną rękami naszych praojców, światu dzisiejszemu pokazać mogli. Jezdzem po świecie duzo. Niedziela dziś, hej! Tydzień temu w niedzielę odprawiołek we Wiedniu, za tydzień w niedzielę beem odprawioł w Sztokholmie, dwa miesiące temu odprawiałem w Chicago. Jezusie, Maryjo! Po głowie się czasem kręci, nie bardzo wiem, gdzie, z kim i jakim językiem już gadam! Ale Wom powiem, ze jak zawiezem ludziom, Polakom, po świecie taśmę (tu dziś też nagrywam) z nagraniem tego śpiewu tu, to Wom godom – tak jakbym zmartwychwstanie oglądał. Zmartwychwstanie ducha. Bo Polacy są wszędzie – ale Polska jest tu! Ochotnica walczy… Dziś nie trzeba walczyć karabinem, bronią, dziś się walczy prawdą. A prawdę macie w sercach po ojcach, macie ją w swojej duszy. I tego się nie wstydźcie! Cenniejsi jesteście niż wróble. Nie bójcie się być sobą, nie bójcie się służyć. Jako sąsiad sąsiadowi w tej służbie, Ostomilsi moi: Scęść Wom Boze! Amen. * Powyższy tekst jest fragmentem kazania wygłoszonego przez ks. Józefa Tischnera w kościele w Ochotnicy Górnej 19 stycznia 1986 r. Tytuł i podtytuł pochodzą od redakcji. Jego pełny tekst znaleźć można w książce "Mądrość człowieka gór" wydanej niedawno nakładem ZNAK-u.
Można je podzielić na dwie grupy. Jedne odnaleziono, co prawda martwe, ale jest to dowód na ich obecność (więcej w drugiej części artykułu). Na inne polowano od lat, jednak do tej pory nie ma niepodważalnych argumentów, że naprawdę zamieszkują naszą planetę (słaba jakości zdjęć oraz relacje świadków nie przekonują naukowców). Zacznijmy od tych drugich istot. W poszukiwaniu legendarnych potworów Nessie źródło: Pierwsze wzmianki o tym tajemniczym monstrum, znanym jako Nessie albo potwór z Loch Ness, datowane są już na VI w a do dnia dzisiejszego zgłosiły się setki osób, które podobno widziały potwora. Świadkowie opisują go dość szczegółowo, jako zwierzę liczące sobie około 10 metrów wysokości i posiadające nawet kilka garbów. Pojawiły się liczne fotografie, które ciągle na nowo ożywiają dyskusję na temat. Szkockie jezioro Loch Ness, ze względu na rzekomo zamieszkującego je potwora, należy do miejsc szczególnie chętnie odwiedzanych przez turystów. Przez ostatnie lata znacząco spadła jednak liczba poważnych zgłoszeń i dowodów na to, że zbiornik wodny jest wciąż siedzibą monstrum. Do ciekawej obserwacji doszło w 2011 roku. Przebywające tam na wakacjach małżeństwo: William i Joan Jobesowie, przechadzając się wzdłuż jeziora w rejonie Fort Augustus, spostrzegli coś dziwnego. W odległości 200 – 300 metrów od brzegu zauważyli czarny obiekt przypominający garb lub głowę unoszącą się tuż nad powierzchnią wody. Trwało to chwilę, ale zdążyli wykonać zdjęcie. Jedno z ostatnich zdarzeń miało miejsce, kiedy 31-letni Jon Rowe , pracownik fermy ryb , fotografując tęczę, przez przypadek uwiecznił także tajemnicze garby znajdujące się tuż pod powierzchnią wody. Czy to tylko złudzenia? Wyobraźnia płatające figla? A może to jedyny żyjący potomek plezjozaura, wodnego dinozaura? Yeti źródło: To znana powszechnie nazwa mitycznego przedstawiciela niezidentyfikowanego gatunku, występującego w odludnych, wysokogórskich rejonach Himalajów (Indie, Nepal, Tybet, Bhutan) oraz Syberii. W Ameryce znany jako Wielka Stopa. Wiara w istnienie yeti jest dość powszechna wśród tubylców. Tajemnicze istoty były również kilkunastokrotnie obserwowane przez zachodnich podróżników himalaistów, znacznie częściej jednak zauważano przypisywane im odciski stóp na powierzchni śniegu (pierwsze wzmianki w zachodniej literaturze z XIX wieku). Zoologowie po raz pierwszy dowiedzieli się o przypuszczalnym występowaniu takiego stworzenia w 1832 roku. Anglik Hodgson pisał wtedy, że jego miejscowi tragarze uciekli wysoko w górach przed dużą, przypominającą małpę istotą. On sam jednak jej nie widział. Na podstawie opisów, analizy odkrytych śladów oraz relacji z domniemanych obserwacji, yeti można scharakteryzować jako dużą, dwunożną istotę, o postawie wyprostowanej, silnie owłosioną lub raczej pokrytą ciemnym, rzadziej rudym albo srebrzystym futrem, zbliżoną wyglądem do niedźwiedzia, wielkiej małpy człekokształtnej czy wręcz istoty ludzkiej. Niekiedy mowa jest o zbliżonej do ludzkiej budowie twarzy i łap (dłoni). Przeważająca liczba badaczy zaprzecza jednak istnieniu yeti. Przemawia za tym brak przekonujących, bezpośrednich dowodów na ich istnienie, np. w postaci fotografii, zwłok czy wreszcie schwytania żywego osobnika. Oto kilka przykładów świadczących o tym, że wielka małpolud jest tylko legendą: Odkryte ślady olbrzymich stóp, należące jakoby do yeti, można interpretować również jako tropy niedźwiedzia wytopione przez słońce i w ten sposób powiększone do nienaturalnych rozmiarów. Tak zwane „skalpy yeti”, przechowywane w tybetańskich klasztorach, w większości przypadków okazywały się fragmentami futer niedźwiedzi lub małp, niektórych z nich jednak nie udało się jednoznacznie przypisać do znanych dotychczas gatunków. Niektóre opowieści o spotkaniu z yeti są tak kuriozalne, iż trudno uznać je za wiarygodne. Relacja kapitana d"Auvergue z 1938 r. głosi, że gdy podczas samotnej podróży przez Himalaje uległ ślepocie śnieżnej, od niechybnej śmierci uratowała go prawie trzymetrowa istota, wyglądająca jak prehistoryczny człowiek, która opiekowała się nim do momentu odzyskania zdrowia. (Relacje tubylców wspominają raczej o wrogim stosunku yeti do ludzi, spotkania kończyły się czasami zranieniem, porwaniem lub zabiciem człowieka). Żadna z organizowanych w XX w. dużych ekspedycji nie zdołała dostarczyć dowodów na istnienie yeti. Wśród nich najbardziej znana była wyprawa sir Edmunda Hillary"ego w 1960 r. W ciągu 10 miesięcy, mimo wykorzystania nowoczesnego sprzętu obserwacyjnego i działań na szeroką skalę, nie uzyskała ona nawet poszlak wskazujących na jego obecność. Zdaje się, że taka metoda poszukiwań z góry skazana była na niepowodzenie, ponieważ (zakładając istnienie yeti) należałoby je uznać za istoty płochliwe i unikające, o ile to możliwe, spotkań z większymi grupami ludźmi. Dotychczasowe, bezpośrednie kontakty tubylców z yeti były raczej przypadkowe i niespodziewane dla obu stron. Chupacabra źródło: To legendarne latynoamerykańskie „zwierzę” i obiekt badań kryptozoologii, którego istnienia nie udało się wiarygodnie potwierdzić. Jego nazwa wzięła się stąd, iż napada na zwierzęta domowe i wysysa z nich krew. Opisy stworzenia znacznie różnią się od siebie. Pierwsze relacje z rzekomych spotkań pochodzą z 1990 roku z Portoryko, od tego czasu chupacabra miała być spotykana najdalej na północ w Maine i najdalej na południe w Chile. Pomimo że wiele osób twierdzi, iż może być rzeczywiście istniejącym przedstawicielem nieznanego gatunku, większość naukowców uważa ją za pewien , rodzaj współczesnego mitu. Istnieje również fantastyczna teoria, wedle której chupacabra jest domowym zwierzęciem obcych. Według świadków często jej atakom towarzyszą dziwne znaki na niebie. Najczęściej chupacabrę przedstawia ją jako istotę podobną do gada, posiadającą zielonkawoszarą skórę oraz ostre kolce lub rurki na grzbiecie. Istota mierzy od 0,9 do 1,2 m wysokości. Porusza się na tylnych łapach, skacząc w sposób podobny, jak czynią to kangury. W przynajmniej jednej z rzekomych obserwacji stworzenie miało przeskoczyć na odległość 6 metrów. Ponadto posiada pysk podobny do psiego lub kociego, rozwidlony język wystający często z paszczy, duże kły. Ma również syczeć i piszczeć, gdy jest zaalarmowane, jak również wydzielać nieprzyjemny zapach siarki. Niektóre rzekome obserwacje stwierdzają, iż oczy chupacabry świecą na czerwono, co wywołuje u świadków nudności. W przeciwieństwie do znanych drapieżników przekłuwa kłami krtań ofiary, a następnie wsuwa w otwór rurkowaty język, wysysając krew ze środka ciała. Legenda chupacabry rozpoczęła się w 1987 roku w Portoryko. Miejscowe gazety El Vocero i El Nuevo Dia doniosły o śmierci wielu zwierząt różnego gatunku, takich jak ptaki, konie i kozy. Początkowo wydawało się, iż zwierzęta zostały zabite przez członków satanistycznej sekty, później jednak podobne przypadki zaczęły powtarzać się na bardziej rozległych terenach. Wielu rolników donosiło o stratach pośród należących do nich zwierząt domowych. Wszystkie przypadki miały jedną cechę wspólną: każde z zabitych zwierząt zostało pozbawione krwi . Zarówno w Portoryko, jak i w Meksyku chupacabra stała się bohaterem licznych opowieści. Doniesienia o kolejnych rzekomych obserwacjach zwierzęcia co jakiś czas pojawiają się w serwisach informacyjnych, rozwinął się biznes. Jej wizerunki pojawiają się na T-shirtach, czapkach baseballowych, kubkach itd. Sprzedawane są cukierki noszące tę nazwę. Istnieją nieostre fotografie mające przedstawiać to zwierzę. Jednak ich wiarygodność jest kwestionowana. Przypadkowo odnalezione (martwe) stworzenia Czy odnalezione i sfotografowane w różnych rejonach monstra są mutacjami jakiegoś znanego gatunku czy przykładami zwierząt dotkniętych chorobą genetyczną? Żaden ze specjalistów i badaczy, którzy zetknęli się z fotografiami, nie potrafił w sposób jednoznaczny określić jaki gatunek reprezentują odnalezione stwory. Poniżej siedem najdziwniejszych. 1. Różowa bestia źródło: W Nowej Zelandii, na plaży Waikanae, na początku czerwca 2007 r. fale morskie wyrzuciły tajemniczy stworzenie. Było ono różowej barwy i miało kształt wielkiej rury długiej na 14 m. Lokalne władze i badacze nie potrafili wyjaśnić, do jakiego gatunku należy to monstrum. Nie wiadomo było nawet, czy są to kompletne szczątki, czy tylko fragment jakiegoś giganta. Założono, że może to być martwe nieznane nauce głębinowe stworzenie. 2. Dziecko kosmitów źródło: W połowie czerwca 2008 r. w jednym z miasteczek w Tajlandii znaleziono zwłoki dziwnej istoty. Pojawiły się pogłoski, że to szczątki hybrydy - mieszańca o DNA człowieka i istoty z kosmosu. Na miejsce przyjechało wielu dziennikarzy, ufologów i zoologów. Lokalna ludność potraktowała zwłoki z szacunkiem i starała się ciekawskich utrzymać z daleka. Urządzono czuwanie przy wystawionych zwłokach i odprawiono rytuały, jak przy pogrzebie ludzkiej istoty. Choć pojawiły się domniemania, że to płód krowy z wadami genetycznymi, jednak nadal nie ma pewności jakiego rodzaju było to monstrum. 3. Tengu źródło: Tengu, to przerażający japońska istota . Ma ludzką głowę i korpus, ale ptasie nogi i ciało porośnięte j piórami. Mumię Tengu można dziś podziwiać w muzeum miejskim w Hachinohe w prefekturze Aomori na północy Japonii. Zmumifikowane ciało demona należało do skarbów arystokratycznego klanu Nambu Nobuyori, który do połowy XVIII w. sprawował władzę w tym regionie. Tradycja nie mówi jednak, kto i gdzie pokonał demona, a następnie go zmumifikował. 4. Potwór z Sachalinu źródło: W 2006 r. na wyspie Sachalin w Rosji odkryto leżące na morskim brzegu szczątki dużego drapieżnego zwierzęcia. Zwierzę miało ok. 7 m długości, tyle co dorosły okaz krokodyla, ale jego skóra nie była pokryta pancerzem tylko porośnięta sierścią szarego koloru, o włosach długich na 5 cm. Powierzchowne analizy układu kostnego i uzębienia tajemniczego zwierzęcia wykazały, że nie jest ono rybą. Podobno szczątkami zajęły się rosyjskie służby i nie wiadomo gdzie przewieziono to tajemnicze znalezisko. 5. Kijanka Diabła z Jersey źródło: Wg źródeł, Diabeł z Jersey dał o sobie znać po raz pierwszy pod koniec XIX wieku. Sprawę opisał wówczas dziennik "New York Times". Reporterzy donosili, że w ciągu kilku kolejnych dni wielu świadków widziało na niebie bardzo duże stworzenie o nietoperzych skrzydłach. Ponad 100 lat później w 2007 r. Doug Laubert z miasta Mullica w okolicach Atlantic City w USA odkrył niezwykły okaz przechowywany w magazynie miejscowej szkoły Crowleytown. Było to małe zmumifikowane stworzenie przypominające wyglądem Diabła z Jersey. Laubert nazwał je "kijanką Diabła z Jersey". Nie przeprowadzono żadnych badań, więc nie wiadomo do jakiego gatunku należało to najmniejsze z przedstawionych tu monstrów. 6. Potwór z Montauk źródło: Pierwsze stworzenie zwane Potworem z Montauk znalazła i sfotografowała w 2008 r. Jenna Hewitt. Ta istota nie przypominała żadnego żyjącego na Ziemi zwierzęcia. Miała ok. 75 cm długości i krępą, silną budowę ciał. Pysk zwierzęcia uzbrojony był w duże ostre zęby i przypominał bardziej pysk żółwia, niż psa, czy dzika. W okolicach nadmorskiej miejscowości Montauk w rejonie Long Island w USA wkrótce odkryto leżące na plaży kolejne szczątki zwierzęcia, którego przynależności gatunkowej nie udało się ustalić. Sceptycy najczęściej twierdzili, że to szczątki psów, kotów, morskich żółwi, a nawet szopów praczy. Inna koncepcja mówi, że Potwory z Montauk, to hybrydy, mutanty stworzone dla nieznanych celów w jakimś tajnym laboratorium genetycznym. 7. Kappa źródło: Kappa, to w japońskiej tradycji wodne stworzenia, o którego realnym istnieniu niczego nie wiadomo akademickim przyrodnikom. Kilka zmumifikowanych okazów kappy przechowywanych jest w japońskich świątyniach i muzeach. Mumia kappy widoczna na zdjęciu znajduje się w zbiorach starego browaru Matsuura. W 1950 r. znaleźli ją stolarze remontujący ten budynek. Wcześniejsza historia tego monstrum nie jest znana. Właściciele Matsuura umieścili mumię w przeszklonym relikwiarzu i złożyli na małym ołtarzu, jako święte szczątki rzecznego bóstwa. W Polsce raczej nie natkniemy się na żadne z przedstawionych tutaj dziwnych i strasznych istot. Jeśli jednak się to zdarzy, to mamy dwa wyjścia: uciekać gdzie pieprz rośnie lub próbować je złapać i udomowić. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Kup licencję
dziwne stworzenia w lesie